czyli grzebanie się w ziemi i inne tego typu przyjemności

Obładowana wraca do domu i gdy tylko ma możliwość, zabiera się za połączenie nabytych składników, a więc zasianie ziarenek, posadzenie sadzonek, podlanie i obfite nawiezienie.
Wyżej wymienione czynności wymagają czasu, gdyż trzydziestka ambitnie kupiła roślinek dużo, z myślą, że ogród/balkon/parapet wyglądać mają pięknie.
I tak mija dzień, a w najlepszym przypadku kilka godzin. Następnego dnia, przezwyciężając ogarniające ją zmęczenie, trzydziestka patrzy na efekt swojej pracy i zaczyna się zastanawiać, czy taka forma relaksu jest dla niej najlepsza. I myśli, że kobiety to jednak ciężkie frajerki.
Dodać należy, że przed sadzeniem trzeba było: umyć balkon, wyszorować meble, które się na nim znajdują, no a w ogrodzie to jeszcze powyrywać chwasty, odmalować pergolę i przyciąć drzewa. Po sadzeniu wystarczy już tylko posprzątać cały dom, zachlapany wodą, uziemiony ziemią i śmierdzący nawozem, bo tak się jakoś troszkę zabrudził przy okazji ozdabiania balkonu/parapetów/ogrodu.
Ufff, roboty jak dla kilku osób, a wykonawstwo bierze na siebie jedna. Okazuje się, że tyranie jak wół, połączone z grzebaniem w ziemi, funduje sobie mnóstwo Trzydziestek, mając przed oczami śmiałą wizję, że uda im się upiększyć swoje otoczenie i stworzyć romantyczny, pachnący kwiatami nastrój, choćby nawet na dziewiątym piętrze blokowiska.

Dodatkowo grzebanie w ziemi wspierane jest informacjami z telewizji dotyczącymi np. siania w maju maciejki, która gdy wzejdzie, ma znaczący wpływ na możliwość zakochania się jeszcze w danym roku.
Trzydziestka łatwowierna nie jest i pragmatycznie zamiast maciejki sieje miętę, tymianek lub bazylię, a zakochanie i tak jakoś przychodzi.
Jednym słowem, kto jeszcze nie zdążył tej wiosny czegoś zasadzić, szybko do sklepu, a po poradę na forum.
Ilustracje: Joanna Titeux/pinezka.pl
{jos_sb_discuss:15}
< Poprzednia | Następna > |
---|