jeszcze niedziela |
a nawet jeśli po północy, to i tak blues
prosto z St. Louis albo Paryża, bardziej
może jazz. zawsze mi się marzył facet
z dolną wargą pękniętą w pół od saksofonu.
jego krew w pocałunkach pachnących brandy.
Peter Cincotti jest zbyt słodki, chyba
wolę rubin bułgarskiej winiarni w kieliszku
z Ikei. kobiety z St. Louis też mają biodra
szerokie i wąskie spódnice. nie umiem
nie myśleć o tobie w taką noc.
it's still sunday, and tenderness...
{jos_sb_discuss:9}
< Poprzednia | Następna > |
---|